Na
Babią Górę (1725 m n. p. m.) zwaną również Diablakiem wchodziliśmy od
Przełęczy Krowiarki. Na początku musieliśmy niestety wykupić obowiązkowy
bilet wstępu do Babiogórskiego Parku Narodowego. Udaliśmy się w
kierunku drogowskazu znajdującego się na rozstaju szlaków. Czerwony -
prowadzi na szczyt Babiej Góry, niebieski - do Schroniska na Markowych
Szczawinach. Wybraliśmy niestety czerwony. Piszę niestety bo szło "razem
z nami" dosyć sporo osób. :-(
Po
około 1,5 godziny wędrówki głównie zalesionym szlakiem, dotarliśmy na
szczyt najniższego z wierzchołków całego masywu na tzw. Sokolicę (1367 m
n.p.m.). Widoki z Sokolicy zapierające dech w piersiach. Na szczycie
musieliśmy zrobić sobie dłuższą przerwę śniadaniową z przepięknymi
widokami na Babią Górę, Pasmo Jałowieckie, Pasmo Policy oraz Zawoję.
Widokami byłam zachwycona.
Po przerwie wyruszyliśmy w dalszą drogę babiogórskim grzbietem w piętrze kosodrzewiny. Po krótkim czasie znaleźliśmy się na kolejnej kulminacji masywu Babiej Góry - Kępie (1530 m n.p.m.). Natomiast ostatnim szczytem grzbietowym, który zaliczyliśmy podczas tej wędrówki na Babią jest Gówniak ( 1617 m n.p.m.).
W
końcu po dość już długim maszerowaniu stanęliśmy na szczycie Babiej
Góry, na którym momentalnie zmienia się pogoda. Wieje bardzo silny
wiatr, temperatura spada i robi się dość zimno, ale mimo wszystko
uśmiechy goszczą na naszych twarzach. Więc spędzamy trochę czasu
podziwiając przepiękne widoki we wszystkich kierunkach. Widać Beskid
Żywiecki, Śląski, Mały, Makowski, Wyspowy, Gorce, momentami Tatry, a
także rozświetloną przez słońce Kotlinę Orawsko-Nowotarską i góry
Słowackie.
Po
odpoczynku na Babiej Górze, trzeba w końcu (niestety) zejść. Powrót
zaplanowaliśmy tą samą trasą, niestety trochę mało czasu żeby schodzić
przez Markowe Szczawiny więc pełni sił i radości że udało się nam zdobyć
Babią Górę - schodzimy.

SUPER!!!
OdpowiedzUsuń